poniedziałek 3, sierpień, 2020

GSB – Dziki Kraj

Główny Szlak Beskidzki (GSB) – najdłuższy szlak w polskich górach, który ma około 500 km. Tym razem druga połówka szlaku (Krynica-Wołosate) przemierzona marszem w niecały tydzień, czyli dobre naginanie z plecakiem. Świetna przygoda, trening i niemałe wyzwanie. Zajawka z wyprawy po tych pięknych i dzikich terenach.

Pierwszą część szlaku GSB przemierzyłem w 2019 (do Krynicy), a w tym roku ostatecznie udało się dokończyć całą trasę. Warto mieć na uwadzę, że jeżeli nawet planuje się szybko i sprawnie przemierzyć GSB to trzeba mieć zawsze jakiś dodatkowy zapas czasu, bo sporo może się wydarzyć i wiele po drodze może nas zaskoczyć. Mimo, że jest to Główny Szlak Beskidzki to jest bardzo zapuszczony miejscami, a szczególne w Beskidzie Niskim.

Połówka to do przebycia około 250k, ale dodatkowo zrobiłem wypad do klimatycznego Domu Popielic, więc wyszło jakieś 30K w gratisie. Mój kilometraż dość zróżnicowany, bo właśnie był on zależny od noclegów :  48k, 20k, 60k, 40k, 45k, 43k, 20k. Przeważnie startowałem wcześnie rześkim porankiem, kiedy mogłem cieszyć się pustym szlakiem i mieć więcej czasu by zrobić zaplanowane kilometry.

dom popielic

Dużo porad odnośnie takiej wyprawy znajdziecie w internecie czy w papierowych przewodnikach o GSB. Zawsze też  warto pytać innych 'pielgrzymów’ po drodze, gdzie zjeść, spać czy jak sytuacja na szlaku.

Przemierzanie całego GSB w tym roku okazało się jeszcze bardziej popularne niż ostatnimi laty. Ale nie bójcie się tłumów, szczególnie w Beskid Niskim. Zaraz za Krynicą(Huzary), gdzie kończy się Beskid Sądecki spotykałem kilka osób dziennie i wszystkie z gangu GSB.  Ktoś biegł, ktoś szedł w parze, ktoś niósł sprzęt na cały biwak. Ja szedłem sam i z dość lekkim plecakiem, a z biwakowych rzeczy miałem tylko śpiwór. Szczęśliwie udało się spać zawsze pod dachem.

Od Komańczy zaczął się już wysyp turystów i trudniej było z wolnym miejscem do spania. Nie mniej jednak nie było już błota, którego pełno w Beskidzie Błot-Niskim.

Żarcie przeważnie musiałem kupować po drodzę w sklepie, choć czasem udało się gdzieś zjeść na weganie (pizze czy pierogi) . Warto jednak przy rezerwacji noclegu pytać o opcje vege. Lepiej też być przygotowanym, że będzie problem z wegańskim żarciem, ale powoli jednak sytuacja w części schronisk i agroturystykach się poprawia i ludzie są bardziej otwarci.

Fajna przygoda 🙂

polecam

Pająk