Archiwum autora: adamweak

piątek 16, Maj, 2014

Jak miło spędzić 12 godzin w Rudzie Śląskiej.

medalruda Udział w 12 godzinnym biegu w Rudzie Śląskiej był dla mnie jednym z dwóch poważnych tegorocznych startów.  Oczywiście wszystkie zawody, w których biorę udział traktuję serio, jednak, oprócz 24 godzinnych wrześniowych zmagań w Katowicach, właśnie start w Rudzie Śląskiej miał być przysłowiową wisienką na torcie. Cały cykl przygotowań, formuła treningów, czy nawet udział w innych zawodach podporządkowane były w pierwszej części sezonu właśnie rudzkim zmaganiom. Był to eksperyment, który miał dać odpowiedź, czy własne doświadczenia z poprzednich lat startów pozwolą się samemu, bez udziału żadnych zewnętrznych planów treningowych, odpowiednio przygotować, do nie ma co ukrywać, zawodów o ponadprzeciętnym stopniu trudności. Czytaj dalej

czwartek 30, Styczeń, 2014

ZAMIEĆ 24 GODZINNY ZIMOWY BIEG GÓRSKI

Logo ZamiecUdział w 24 godzinnym biegu górskim wydawał mi się logiczną konsekwencją moich zeszłorocznych startów w zawodach ultra. Biegłem już w końcu prawie 20 godzin po trasie o podobnej konfiguracji (Beskid Ultra Trail), jak i klasyczne 24 godziny po płaskim w Katowicach. Niestety logika, skądinąd nauka, której bardzo często ufam w swoim codziennym życiu, nie zawsze daje gwarancję osiągnięcia sukcesu. Dzieje się tak zazwyczaj wtedy gdy zapominamy o  zmiennych, na których wpływ  mamy  niewielki, żeby nie  powiedzieć  żaden. Takimi czynnikami  podczas  Zamieci miała okazać się  pogoda i przede wszystkim sprzęt,  ale  po  kolei… Czytaj dalej

piątek 25, październik, 2013

24-godzinny bieg, Katowice Moje Miasto

 

SAM_2075Start w Katowicach był moim jubileuszowym 50 występem w zawodach biegowych. Początkowo ta okrągła okazja miała przypaść na udział w Kaliskiej Setce. Na szczęście nie było chętnych do tego wyjazdu, i mimo uzasadnionych obaw, udało mi się zwieńczyć 'dzieło’ w mieście, w którym się urodziłem. W mieście, w którym pobiegłem swój pierwszy maraton. Wreszcie w mieście, z którym, chociaż formalnie nigdy w nim nie mieszkałem, wiążą mnie bardzo silne więzi, do którego zawsze wracam z ogromną nostalgią. W Moim Mieście… Czytaj dalej

wtorek 8, październik, 2013

Beskid Ultra Trial czyli hardcore pod domem.

but

Zacznę od tego, że do końca nie wiedziałem o czym pisać w tej relacji. Udział w tym biegu miał być dla mnie przysłowiową wisienką na torcie tegorocznych startów. Niestety, w dużej mierze z przyczyn ode mnie niezależnych, nie do końca tak się stało. Biegnąc dwa tygodnie wcześniej maraton we Wrocławiu nabawiłem się kontuzji, która dokładnie na sześć dni przed startem w Beskid Ultra Trail (dalej będę posługiwał się skrótem BUT) skutkowała lekko spuchniętym i dosyć mocno obolałym lewym kolanem. Na szczęście zimne okłady i żel przeciwzapalny podziałały na tyle skutecznie, że w dniu startu w okolicach kolana czułem tylko lekki dyskomfort. Czytaj dalej

środa 25, Wrzesień, 2013

XXXI Wrocław Maraton- to run or not to run…

C_DSC09393

To pytanie ciągle kręciło się w mojej głowie po niezbyt udanym starcie w Maratonie Dębno. Ciężkie, lecz zupełnie chaotyczne treningi plus przeziębienie na tydzień przed biegiem zakończyły się niby życiówką, z której byłam totalnie niezadowolona, a szczególnie ze stylu w jaki udało się ten bieg ukończyć. Całą wiosnę forma nie chciała wrócić, więc i fizycznie i psychicznie byłam podłamana i na końcu stało się najgorsze, co tylko mogło się przytrafić, czyli kontuzja, która unieruchomiła mnie prawie na 3 tygodnie… No i totalna załamka… dzięki której jednak zweryfikowałam swoje podejście do biegania. Pod koniec czerwca zaczęłam wychodzić z domu na 5-7km – myśli o maratonie uznawałam za abstrakcję, ale jednak ciągle wracały. Czytaj dalej

środa 10, Lipiec, 2013

Vege Grand Prix 2013 – podsumowanie pierwszego półrocza

Jak błysk oka minęło nam pierwsze półrocze. Patrząc na statystyki ostatnich lat wyraźnie widać, że z roku na rok przybywa członków naszej grupy biegowej. Przysłowiowymi drzwiami i oknami garną się do nas dziewczęta i chłopaki, co w konsekwencji owocuje znaczną ilością startów.  Biorąc pod uwagę, że wiele osób zaniedbuje wpisywanie swoich wyników, pierwsze półrocze zaowocowało zaskakująco dużą ilością wpisów. Powiem więcej, jesteśmy na początku drugiej połówki roku a już pokonaliśmy roczne wyniki zarejestrowanych startów z lat poprzednich. Brawo!!! Czytaj dalej

poniedziałek 1, Lipiec, 2013

Nocne bieganie – Półmaraton Rybnik

 

Zastanawiałem się czy ma sens wklejać relację z biegu, w którym byłem jedynym Vege Runnersem. Ciągle czytam o zawodach, gdzie nasz klub reprezentuje spora gromadka startujących. Ludzie się wspierają, wzajemnie dopingują, można by rzec tworzą historię klubu. A tutaj jeden rodzynek, w dodatku nie do końca przekonany czy w tych zawodach, ze względu na dyspozycję, wziąć udział. Drogą kompromisu wrzucam krótką, ale mam nadzieję treściwą relację. Czytaj dalej

środa 5, czerwiec, 2013

Rzeźnik – mój pierwszy ultra.

 

Kiedy Jesion parę miesięcy temu wrzucił na forum info o poszukiwaniu partnera na Rzeźnika, nawet przez moment nie miałem wątpliwości. Wręcz czekałem na taką propozycję, w głębi czując, że tego typu zawody to jedyna alternatywa mojej dalszej przygody z bieganiem. Ostatnie nieudane maratony, brak progresji w wynikach po asfalcie czy wreszcie nużące plany treningowe mocno nadwątliły mój zapał sprzed trzech lat kiedy stawiałem pierwsze kroki na zawodach. Może to zabrzmi infantylnie, ale troszkę pogniewałem się na bieganie, po głowie chodziły mi myśli aby dać sobie spokój, tak po ludzku złapałem solidnego doła, a perspektywa kolejnych maratonów wydawała mi się niemalże obrzydliwa. Pewnie ktoś pomyśli, co ten gość wygaduje, strzela focha na 'skromniutki’ maraton, który ma nieco ponad 40 kilosów, wmawiając, że bieg prawie 80 kilometrowy może być przyjemniejszym doświadczeniem?! A jednak w moim przypadku tak się dokładnie stało, ale po kolei. Czytaj dalej

poniedziałek 8, kwiecień, 2013

Dębno, moje 3 x nie…

Żeby była pełna jasność niniejsza relacja jest moją,  całkowicie subiektywną oceną zarówno samego biegu, jak i całej otoczki związanej z zawodami. Na większości portali Maraton w Dębnie zbiera bardzo pochlebne opinie, zdecydowana większość uczestników wypowiada się w samych superlatywach o organizacji, traktowaniu biegaczy, atmosferze.      I pewnie mają rację, ale mnie Dębno będzie się kojarzyć z kompletną klapą, dlatego pozwolę sobie niniejszym tekstem, przynajmniej odrobinę odreagować gorycz porażki.

Czytaj dalej