czwartek 23, Luty, 2023

Keto na weganie

Do sięgnięcia po “Wegańską dietę ketogeniczną” nie skłoniła nas ogromna osobista chęć wypróbowania takiej diety, ale posiadanie w najbliższym otoczeniu kogoś na tradycyjnej odmianie keto. Jak wspaniale byłoby komuś takiemu zaproponować coś jednocześnie keto, jak i wegańskie! Jednak nasz keto mięsożerca, już przeglądając przepisy, nie wydawał się pałać nadmiernym entuzjazmem i ostatecznie nie namawiał nas na przygotowanie z niej czegokolwiek. Może jednak niektórym w keto chodzi o mięso…


Przeszliśmy więc do testowania na sobie, ale zaczynając od początku, książka to nie tylko przepisy. Pierwsza ⅓ porusza teoretyczne i praktyczne aspekty diety ketogenicznej. Ta część wydaje się być napisane rzetelnie. Możemy się zatem dowiedzieć, jak dieta keto ma działać i czym jest, a czym nie jest. Autorka oczywiście w tej części do diety keto zachęca, ale nie jest to na tyle natarczywe, żeby kogoś sceptycznego jak ja odrzucić.

Poruszone jest również wiele zagadnień, które mogą zainteresować, bądź dotknąć osobiście kogoś próbującego wegańskiego keto. Choćby klasyczne “skąd brać białko na weganie?!”, czy też dość wyczerpująca lista produktów niezbędnych do takiej diety. Przechodząc do praktyki, pierwszy przepis, którego spróbowaliśmy, lniane tortille, nie zachwycił. Dobre w nim jest na pewno łatwe i szybkie przygotowanie, ale wbrew obietnicy książki, nie mieliśmy ochoty na robienie ich cały czas. Następnie sprawdziliśmy przepis na tofu z chilli i tamari. I jest absolutnie dobre,
natomiast nie jest to najbardziej przełomowe, czy odkrywcze danie. I to jest pewien zarzut dla wielu z przepisów. Może są jak najbardziej w porządku, ale myślę, że skomponować sobie sałatkę z ulubionych niskowęglowodanowych warzyw i zdrowych źródeł tłuszczu, a pominąć dodatek węgli, mnóstwo wegan będzie potrafiło. Czytając nie ma się więc poczucia, że autorka dokonała przełomu i znalazła niezwykły sposób połączenia świata keto z weganizmem, w wielu wypadkach raczej znajduje się to, czego można się było i tak spodziewać.
Mimo to jest szansa, że do książki jeszcze będziemy wracali. Aktualnie koncentrując się na bieganiu po asfalcie, dystansów nie dłuższych niż maraton, trudno przecenić zalety diety na co dzień wysokowęglowodanowej. Natomiast, kiedy za jakiś czas zaczną się znów marzyć nam dłuższe dystanse, przeprowadzenie chociażby bazowej fazy treningu pozostając w ketozie brzmi jak ciekawy eksperyment. Wielu ultrasów, na czele pewnie z Zachem Bitterem, sobie to chwali. I wtedy każda dawka inspiracji do zróżnicowania takiej wegańsko-ketogenicznej diety może być na wagę złota.
Podsumowując, książka pokazuje, że wegańskie keto jest możliwe, ale przepisy nie porażają oryginalnością, a w przypadku tych bardziej kreatywnych, wspaniałymi walorami smakowymi. Można ją polecić komuś, kto jest skłonny do poświęceń.

Pierogi

Dodaj komentarz